Jesienny pudding chia.

Szałwia hiszpańska bardziej znana pod nazwą "nasiona chia" to jeden z produktów spożywczych, które uważane są za "super foods" czyli takich, które są bardzo odżywcze i bardzo zdrowe i optymalnie drogie. Innym tego typu produktem jest siemię lniane. Często czytamy, że chia są źródłem białka, mają sporą ilość błonnika pokarmowego (33g na 100g produktu) i kwasów omega 3 (18 g w 100g produktu). Panie w ciąży zapewne zainteresuje również cenna cecha szałwii hiszpańskiej, a dokładniej wysoka zawartość tiaminy, niacyny oraz kwasu foliowego.

Nie rzadko spotykamy się ze stwierdzeniem, że osoby zainteresowane utratą masy ciała też będą czerpały z nich korzyści. Otóż nasiona chia powodują utworzenie się w przewodzie pokarmowym żelu, który daje uczucie sytości i spowalnia przyswajanie węglowodanów. Same nasiona natomiast zmniejszają rozrost komórek tłuszczowych.

Dziennie możemy spożyć 15 g nasion chia - czyli ok. 3 małych łyżeczek. Właściwie wystarcza 1 łyżeczka na jeden słynny pudding chia, także nie ma się co martwić, że "przedawkujemy" to cudo natury. Możemy je dodać właściwie wszędzie. Do naleśników, omletów, deserów, dań głównych, do koktajli czy też do ciast lub zup.

To, że trudno je przedawkować nie znaczy, że nie da się tego zrobić w ogóle. Jakie pociąga to wtedy za sobą konsekwencje? Jak możemy przeczytać w najnowszym Food Forum - chia są ziarnami polecanymi osobom z chorobami autoimmunizacyjnymi. Ziarna nie są polecane do spożycia przez wzgląd na lektyny. Chia mogą mieć wpływ na gospodarkę hormonalną, a co za tym idzie mogą skrócić się cykle menstruacyjne, może pojawić się szybsze i bardziej wydłużone krwawienie, a w niektórych przypadkach miesiączka może trwać nieprzerwanie - ma to powiązanie z zaburzeniem gospodarki estrogenowej.

A teraz coś co pewnie wielu z Was zainteresuje, większość badań nad nasionami chia było przeprowadzonych na zwierzętach, a dokładniej na szczurach. Nie ma również jednoznacznych dowodów potwierdzonych badaniami na temat ich działania prozdrowotnego na organizm ludzki.

No cóż, właściwości nasion stoją pod znakiem zapytania jeśli chodzi o człowieka, ale są super dodatkiem kulinarnym także jeśli zjemy je "od święta" to nic nam się nie stanie. Jako, że robi się chłodno, a nawet zimno, postanowiłam zrobić coś co będzie rozgrzewające, kokosowe, zdrowe i pyszne. Czyli klasycznie - moje.



Standardowy przepis na pudding chia to:
  • 1 łyżeczka nasion chia
  • 1 łyżeczka miodu
  • 100 ml mleka roślinnego
Mieszamy wszystko ze sobą dokładnie i odstawiamy pudding do stężenia. A potem dzieje się magia czyli te wszystkie insta owoce, insta musy i inne insta dodatki, które sprawiają, że pudding chia wygląda jak spod ręki najlepszego szefa kuchni. Choć pewnie nie jeden kucharz poczułby się urażony, że tak prymitywny deser wzbudza taki zachwyt.

Ja nie lubię prymitywnych przepisów, więc go zmodyfikowałam.
  • 2 łyżki stołowe nasion chia
  • laska wanilii
  • miód lawendowy
  • 250 ml mleczka kokosowego o zawartości 85% miąższu kokosa
  • cynamon
  • jabłko
  • mix orzechów (u mnie nerkowce, laskowe, brazylijskie i włoskie)
  • olej kokosowy
Działajmy! I niech dzieje się magia, a fala zazdrości niech zalewa zazdrośników.

Mleczko kokosowe wlewamy do małego rondelka i gotujemy na małym ogniu. Nie przejmujcie się, że wygląda jak lateksowa farba do ścian - ma tak wyglądać, zawsze tak wygląda. Jak już troszkę się podgrzeje to dosypujemy 1/4 łyżeczki cynamonu (w zależności jak bardzo ktoś lubi cynamon, można go zupełnie pominąć). Przekrawamy laskę wanilii na pół i tępą stroną noża zgarniamy ze środka małe nasiona. Wrzucamy je do gotującego się mleczka kokosowego i mieszamy wszystko. Gotujemy chwilę - nie musi się zagotować, chodzi o to aby przeszły się smaki. Przelewamy mleczko kokosowe do innego naczynia, w którym łatwo będzie nam je wymieszać z nasionami chia. Jeśli mamy dużo czasu, możemy poczekać aż mleko wystygnie, jeśli nie to wsypujemy do niego od razu 2 łyżki nasion chia i dodajemy 1 łyżeczkę miodu lawendowego - wszystko mieszamy i odstawiamy do przestygnięcia i stężenia.

W międzyczasie połówkę jabłka kroimy w kostkę i prószymy cynamonem. Rozgrzewamy patelnię z odrobiną oleju kokosowego i prażymy na niej jabłka aby nabrały ładnego, rumianego odcienia. Przekładamy jabłka do innego naczynia np. miseczki do przestudzenia. Myjemy patelnię lub bierzemy inną. Wrzucamy na nią mix orzechów i polewamy wszystko miodem lawendowym - ok. 4 łyżeczek i karmelizujemy je lekko na patelni i również przekładamy do innego naczynia do wystygnięcia.

Kiedy nasz pudding ma już konsystencję budyniu przystępujemy do wyczarowania pięknego puddingu chia z tych wszystkich zdjęć, które podziwiamy w internecie.

Do wybranego naczynia, w którym pudding będziemy serwować wkładamy na spód część jabłek i trochę karmelizowanych orzeszków. Na górę wykładamy nasz pudding chia. Stukamy lekko naczyniem aby wyrównać poziom puddingu i pozbyć się "luk z powietrza". Na górę wykładamy uprażone kostki jabłka i pozostałe orzechy. Koniec.

Do dekoracji możemy użyć laski wanilii, laski cynamonu czy gwiazdek anyżowych. Wedle uznania. Zamiast cynamonu możemy dodać np. przyprawy do piernika i przygotować taki jesienny pudding w korzennych smakach np. z domowym pierniczkiem własnej roboty.



Ja podałam z puddingiem jesienną herbatę, na którą składa się:

  • torebka ulubionej, czarnej herbaty
  • 2 plastry pomarańczy przekrojone na pół
  • 5-6 goździków
  • dwa plasterki imbiru
  • łyżeczka miodu lawendowego
Do filiżanki wrzuciłam goździki, imbir i torebkę herbaty. Zalałam wszystko wrzątkiem i przykryłam talerzykiem na 5 minut do zaparzenia. Następnie wrzuciłam do środka pomarańczę oraz wmieszałam łyżeczkę miodu. Do zdjęcia wrzuciłam tam również 2 laski całego cynamonu. PYSZOTKA.




Pamiętajcie - ogranicza Was jedynie Wasza wyobraźnia!

Komentarze

Popularne posty