Brownie w wersji healthy.

Może i potrafię wziąć 110 kg w martwym ciągu czy zrobić przysiad z podobnym ciężarem i co poniedziałek trenuję klatę ale jestem kobietą i kocham słodkości. Przez dłuższy czas (bagatela 22 lata) właśnie ta miłość do słodkości doprowadziła mnie do wagi prawie 125 kg. Serio. Potrzebowałam sporo czasu aby zrozumieć, że czekolada wcale nie jest przyjacielem kobiety, pączki z różą też nie i lody też niekoniecznie. Podążając tym super odkryciem, odkryłam w sobie dodatkowo pasję do pieczenia słodkości ale na zdrowo.

Między innymi w ten oto sposób powstaje fasolowe brownie z orzechową nutą. Coś co pokocha każda kobieta i każdy mężczyzna. Świetnie sprawdza się do kawy, w trakcie PMS czy jako jeden z posiłków w ciągu dnia aby "makro się zgadzało" i "cukier był w normie".

Żeby je przygotować potrzebowałam:

  • puszka czerwonej, konserwowej fasoli - odsączyłam ją przez sitko, przepłukałam zimną wodą i odsączyłam na papierowym ręczniku kuchennym
  • 1 mały banan - można dodać ewentualnię stevię albo ksylitol czy syrop z agawy, co kto lubi i na ile sobie może pozwolić, ja jestem fanką bananów, zawsze i wszędzie
  • 2 stołowe łyżki naturalnego, odtłuszczonego kakao - u mnie Wedel
  • 50 g ksylitolu - tak o,
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 jajka
  • zblendowane orzechy lub mocno pokruszone,
  • płatki kokosa - sorry ale nie wyobrażam sobie bez nich swojego menu
Wrzucam do blendera kielichowego wszystkie składniki oprócz orzechów oraz płatków kokosa i je miksuję na gładką masę. Przelewam ją do aluminiowej keksówki wyłożonej dodatkowo papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzewam do 190 stopni. Na górze masy rozsypuję orzechy lekko je dociskając w masę aby się ładnie wtopiły w trakcie pieczenia, to samo robię z płatkami kokosa. Wstawiam foremkę do piekarnika na 40 minut. 

Ciasto pachnie obłędnie!



Po upieczeniu zostawiam je jeszcze na jakieś 5-10 minut w piekarniku, po czym je wyjmuję i zostawiam do wystudzenia nie wyjmując z foremki. Nie przejmujcie się kiedy ciasto jest lekko wilgotne to normalnie kiedy dodacie do niego banana, który sprawia właśnie, że ciasto jest jak brownie. Przypieczone z zewnątrz i roztapiające się w ustach w środku.

Polecam je również w wersji ze śliwkami na górze lub z karmelizowaną pomarańczą - taka wersja "autumn" niemalże Tumblrowa.

Ciasto jest też świetną alternatywą śniadaniową. Do gorącej herbaty z imbirem i pomarańczą albo naparu imbirowego, który świetnie się sprawdzi w okresie jesiennym gdzie nasz organizm jest mocniej narażony na wirusy, przeziębienia i inne nieprzyjemne dla nas rzeczy.

Wiem jak to boli kiedy człowiek myśli, że jest niezniszczalny i leci trening za treningiem, bieganie w deszczu, wstawanie o świcie, bilans kaloryczny mocno ścięty i potem się zaczyna. Ból gardła ale co tam ból gardła, ból głowy - ale co tam ból głowy, a potem pozostaje już tylko zamknięcie się w domu i schowanie pod kołdrę ze wstydu o brak szacunku dla własnego zdrowia. Dlatego powracając do formy mam nieco więcej czasu na zabawę w kuchni. A kto mnie zna ten wie - że jak na kobietę przystało - świetnie czuję się w kuchni i w ogóle mi nie przeszkadza, że siedzę w niej czasami całymi dniami :)

Komentarze

  1. swietny przepis, na pewno zrobię :)

    tylko obawiam się, że pojdzie na raz :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty